Porankami jestem depresyjnie smutna, dopiero po drugim espresso wracam do żywych, a wieczorem po czwartym jestem uśmiechnięta i mam w sobie radość wakacyjną. Spalone słońcem do czerwoności. Smaruję nas od rana do nocy 30 UV, ale nic to nie pomaga.. Słońce bywa nieznośnie gorące, a nocami wieje tak, iż ze strachu nie mogę spać. A więc co następuje.. nie sypiam zbyt wiele. Noc już trzecią. Dziś obudziłam się ok 1 i nie spałam do bladego świtu, aż deszcz ustał. Potem gdy już zasnę śnią mi się sny. Sny o dotyku, o bliskości, o kolorach, o Zuzi. Jestem zupełnie nigdzie, ani u siebie, ani na miejscu, ani w sobie też nie. Szybuję. Stąpam bardzo lekko, przypatruję się ze zdziwieniem światu, trochę jakbym nagle się tu znalazła, jednocześnie czując iż jestem tu już od zawsze i nic nie jest dla mnie dziwem. Czytam, czytam i czytam, skończyłam niemal mądrość nieuciekania i wiem jak dalece jestem jeszcze nie uformowana, jak wiele przedemną pracy. Cytaty tej książki mnie czasem łapią nad śniadaniem, zmywaniem, zębów szczotkowaniem, szukam w nich dla siebie miejsca. Dziś zagadka, dwie dziewczynki popłyneły na wulkan wygasły, gdzie były? Trochę pochodziły, wina nie piły. Snuły opowieści dalekie..
sobota, 25 lipca 2009
wulkanicznie..
Porankami jestem depresyjnie smutna, dopiero po drugim espresso wracam do żywych, a wieczorem po czwartym jestem uśmiechnięta i mam w sobie radość wakacyjną. Spalone słońcem do czerwoności. Smaruję nas od rana do nocy 30 UV, ale nic to nie pomaga.. Słońce bywa nieznośnie gorące, a nocami wieje tak, iż ze strachu nie mogę spać. A więc co następuje.. nie sypiam zbyt wiele. Noc już trzecią. Dziś obudziłam się ok 1 i nie spałam do bladego świtu, aż deszcz ustał. Potem gdy już zasnę śnią mi się sny. Sny o dotyku, o bliskości, o kolorach, o Zuzi. Jestem zupełnie nigdzie, ani u siebie, ani na miejscu, ani w sobie też nie. Szybuję. Stąpam bardzo lekko, przypatruję się ze zdziwieniem światu, trochę jakbym nagle się tu znalazła, jednocześnie czując iż jestem tu już od zawsze i nic nie jest dla mnie dziwem. Czytam, czytam i czytam, skończyłam niemal mądrość nieuciekania i wiem jak dalece jestem jeszcze nie uformowana, jak wiele przedemną pracy. Cytaty tej książki mnie czasem łapią nad śniadaniem, zmywaniem, zębów szczotkowaniem, szukam w nich dla siebie miejsca. Dziś zagadka, dwie dziewczynki popłyneły na wulkan wygasły, gdzie były? Trochę pochodziły, wina nie piły. Snuły opowieści dalekie..
środa, 22 lipca 2009
Balatonowo, balonowo..
Słyszę w sobie tyle niewypowiedzianych słów. Maszerują nocą po mej poduszce. Zmieniają myśli w sny. Śnią mi się sny zaskakująco barwne i fabularnie zawiłe. Z jednym motywem przewodnim, czułość. Czułość niewinna, nieśmiała, zawstydzona. Balaton. Trochę jak balon. Dużo wody, dużo słońca, dużo ludzi i ten szerący jakże przyjemny język. Uczymy się wzajemnie. Ja i moi sąsiedzi, swych języków rodzimych. Jemy dużo słodkich arbuzów, lodów i mocnych czarnych espresso. Widziałam już trochę najpiekniejszej (wg. Unesco) stolicy świata, ale tylko stąpając po Budzie. Natomiast spoglądając na Peszt z dala. Widziałyśmy rekiny. I jadłyśmy okoliczny słodki przysmak upieczony na ogniu. Jeżdzimy sobie do Heviz, moczyć sie w radioaktywnej siarce (ja tylko) młode pluska się od rana do nocy w basenie dziecięcym i o dziwo nauczyło się pływać. Co więcej właśnie poszła ze swymi nowymi węgierskimi przyjaciółmi pływać w jeziorze, mnie zostawiając w zaciemnionym, klimatyzowanym pokoju, gdzie mogę sobie zgłębiać tajniki słówek francuskich, a czego nie robię..
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)