Dania będą dwa oba na ostro z curry, jedno jaglano-orzechowo-porowe z listkami zielonej kolendry (na zdjęciu w niebieskiej miseczce), drugie w sosie maślanym cukiniowo-pomidorowo-papryczkowo-ziemniaczano-pieczarkowe.
Jesień już idzie powoli. Od jutra monodietę zaczynam, od poniedziałku pracę przedszkolanki :)
Słucham ostatnio dużo muzyki Tristeza, Balmorhea, Redhookera, Septembera Malevolencea, World's End Girlfrienda.. i podobnych. I tyle we mnie spokoju ostatnio, aż sama nie wiem. Metodycznie wysprzątałam wszystkie zakamarki, przemeblowałam, poprzestawiałam.. coś się szykuje? Coś gna do mnie, prawie to już czuję.
Na specjalne życzenie (kolega mnie ujął w prośbie słowem-artystka codzienności:) wycinek rzeczywistości: Wstaję leniwie (lubię sobie ustawiać budzik na godzinkę przed planowanym wstaniem, co by śnić wyrażniej, w kolorach i sytuacjach z pogranicza abstrakcji), nastawiam wodę na sok z cytrynki z miodem zmieszany, i kawę (dla odmiany od jakiegoś czasu tylko czarną). Jadę do lasu. Biegnę w dźwiękach poprzez zieleń, wdycham, oddycham marzeniami. Gdy się zroszę zimną wodą, naoliwiając zapachami, siadam na chwilkę w słońcu. Oddycham powoli, wzdycham nawet czasem, lubię marzyć, zgubne to trochę, lubię sobie pozwalać na przyjemności, potem szukam.. Szukam różnych różności, zwiedzam targi, starym babciom pomagam paprykę kupować, wiele się uśmiecham do obcych, zjednuję, dobrucham. Potem zazwyczaj gotuję. Gdy nie gotuję to się stykam, spotykam najbliższych, dzwonię, książki czytam, kawę parzę w laskach cynamonu, trochę szyję, często maluję, i zmyślam historie, co je potem zapisuję. O kotach, o psach wielu, o smutkach, o złocie i pościeli, o czułości o świcie, o kochaniu po 3 razy. Siebie daję, oddaję. I znowu potem marzę. Tęsknię tylko za bardzo małymi subtelnościami i to zazwyczaj wieczorami. Potem zapalam lampkę srebrnych dzwoneczków, trochę się huśtam na swej huśtaweczce, aż się kładę zmęczona, wtulam się w miękkości, i chcę opowiadać wtedy w ciemności.. Ale już tylko cisza tam mieszka. Więc się z nią mieszam perliście w odbiciu księżyca i zasypiam.
A czasem sobie siedzę na parapecie w nocy i piję zieloną herbatę i rozmawiam ze stworkami co mieszkają w lecie wśród moich doniczek z ziołami, na szarym parapecie..
4 komentarze:
rety, już same zdjęcia mogą doprowadzic do niekontrolowanego ślinotoku ;)
to zapraszam na kontrolowaną degustację :)
a kiedy ugotujesz coś pysznego dla mnie?
Niebawem ;)
Prześlij komentarz