środa, 13 sierpnia 2008

Opowieść w pudełku zapałek..



Nie myte dusze, wędrują. Znad morza aż po inne morze. Tydzień czasu wydaje się być conajmniej miesiącem, albo i rokiem. Smakuję się w ciszy i łagodności, świat wiruje, zatrzymując mnie w swym środku zawieszoną. Nie ma dziś, nie było wczoraj, nie wiem co przyniesie jutro.

Maleńka dziewczynka zasneła mi dziś na spacerze w ramionach, i przypomniałam sobie jak to pięknie mieć taką kruszynkę z siebie w ramionach, i znowu tak bardzo zapragnełam mieć drugie dziecko...


Zaczytuję się nadal w prochaśkowych historiach z pogranicza magi i karpackich wierzeń huculskich i czuję jak ten świat mógłby być mój również. Jak bym bardzo chciała mieć takiego ojca. Jak bardzo mogłabym tam żyć. Następna wycieczka w karpaty się rysuje?

Ośrodek www.dharma.org.pl zaprosił mnie do siebie na podczele w celu rozpoczęcia planowania kursu gotowania wg. pięciu przemian, który tu będę prowadzić. Siedzimy nocami i pijemy wino, i gotujemy. Oni tłustą indyjską kuchnię (dla nas-ostrą bardzo), ja swoją osadzoną w elemencie ziemi (dla dzieci-słodziutką, miodowo-owocową) i toczymy słowa..

Brak komentarzy: