Lubię myśleć o sobie jak o czarodziejce. Lubię gdy moja córeczka z przejęciem w oczach mówi innym ludziom, że jej mama umie czarować.
Wczoraj wieczorem byłam chora, tak prawdziwo (każda nauczycielka podobno jest chora w każdy weekend), leczyłam się wódką z miodem i sokiem z cytryny, lipą i szałwią. I dziś jestem zdrowa. Jeszcze korzystam z szałwii zapobiegawczo, ale zdrowo, zdrowa.
Dziś pewien księżycowy chłopiec zaprosił dużo ludzi do swojego domu. A ja planuję sobie pofolgować i pogotować dla tych znajomo-nieznajomych. Tartę cebulową z boczkiem zrobię, placek z jabłkami, ostre ciasto francuskie z salami, i pasty z bagietkami, i inne małe mniami, mniami (ale się porymowało ;) sałatki ze dwie, lub trzy do tego i dużo słodko, niesłodkiego.
Jutro ten chłopiec będzie miał lat 28. Dostałam przypomnienie na maila od grona, że ja za tygodnie dwa dostąpię również tej możliwości. Blond redhead z tej okazji sobie obejrzę, jako nagrodę, że wytrwałam, że się staram, że lubię siebie samą coraz bardziej, i że nie płakałam w tym roku zbyt wiele :) Że pracę nową dostałam, i podwyżkę już mam obiecaną. Że lubię, kocham, szanuję dbam i podlewam :)
Wybieram się na zgromadzenie wszystkich istot i zachęcam wszystkich http://www.pracownia.org.pl/prac/index.php?d=edukacja&e=artykuly&idm=25&id=54
Zdjęcia umieszczę gdy ugotuję ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz